Przebudowa domów przy ul. Okrzei. Co to oznacza dla mieszkańców?

Przebudowywanie infrastruktury jest czymś normalnym. Większość miejskich inwestycji tak naprawdę dotyczy nie ruchomości, więc nie ma się o co czepiać. Problem jednak pojawia się wtedy, kiedy zmiany mogą utrudnić życie mieszkańcom. Tym razem mówimy o dosyć poważnym utrudnieniu, bo przez nowe plany inwestycyjne mogą mieć problem z życiem. Dosłownie. Jeśli konieczne będzie wyburzenie ich domów, to będzie ciężko znaleźć alternatywę. Czy w takiej sytuacji miasto jest w stanie pokryć koszty i opłacić nowe życie tychże mieszkańców? A może tak naprawdę nie ma się o co martwić i do żadnego wyburzenia domów nie dojdzie? Obywatele zadają sobie to pytanie i część z nich naprawdę jest w panice. Trudno tak na pierwszy rzut oka ocenić, czy mają się czego obawiać, czy nie. Bez względu na to trzeba przyznać, że są twardzi i nie chcą, aby ktoś decydował za nich o ich losie.

Plany przebudowy

Władze miasta zamierzają przebudować ulicę Okrzei i zbudować nowe łączniki. Problem z tym mają mieszkańcy ulicy Kruczej. Obawiają się, że plany przebudowy mogą się negatywnie przełożyć na ich warunki bytowania. Warto wspomnieć też o ruchu ulicznym, który w sytuacji wzmożenia generuje kolejne niebezpieczeństwa. Mieszkańcy Kruczej 20A i Kruczej 16 obawiają się, że samochody mogą być groźne dla osób, które beztrosko będą wychodziły z budynków. A przecież każdemu zależy na tym, aby żyć spokojnie. Problem mają też ci, którzy wychodzą na zewnątrz z psami i dziećmi. Jeśli ich dziecko lub zwierzak wpadnie pod samochód, to będą winić za to źle przemyślaną infrastrukturę. I do pewnego stopnia zdecydowanie będą mieli raczeni. Czy przechodzenie pieszo w tej okolicy będzie w ogóle możliwe? Jeśli przebudowa przebiegnie zgodnie z planów, to bardzo możliwe, że nie.

Mieszkańcy niezadowoleni

Mieszkańcom nie podoba się pomysł przebudowy ulicy Okrzei. Zmiany te wprowadzą szereg problemów. Przede wszystkich domy będą znajdować się przy ruchliwej ulicy, co będzie powodować zagrożenie dla pieszych (wliczając w to dzieci i zwierzęta). Może się też okazać, że zniszczeniu będą musiały ulec nawet same domy. Złośliwi powiedzieliby, że to idealny sposób na zażegnanie zagrożenia. Prezydent Marcin Marzec próbuje dogadać się z mieszkańcami i zapewniać ich, że inwestycja jest dobrym pomysłem. Zapewnienia te nie spotykają się jednak z entuzjazmem samych zainteresowanych.