Pościg w Sandomierzu. Kierowca wpadł do rowu

Zdarzenie miało miejsce w czwartek w porze, gdy większość mieszkańców już śpi. Nie wszyscy jednak mają ochotę na leżenie w łóżku i liczenie owiec i dlatego wybierają dużo bardziej ekscytujące rozrywki. Takie jak na przykład ściganie się z policją. Brzmi nieźle, prawda? To już kolejne tego rodzaju zdarzenie w województwie świętokrzyskim. Trudno powiedzieć, co sprawia, że mieszkańcy akurat tego regionu są tacy chętni do zabaw. Sprawa ta jednak i tak nie wydaje się szczególnie kontrowersyjna w porównaniu do niedawnego zdarzenia w Częstochowie, gdzie udział brał jeden z samorządowców. Bez względu jednak na to, kto stoi za kółkiem feralnego wozu, sprawa jest poważna, ponieważ naraża życie wielu ludzi na drodze. Zabawa w rajdowca może skończyć się nie tylko śmiercią kierowcy ale i przypadkowych ludzi, którzy również biorą udział w ruchu ulicznym.

Jak skończył się pościg?

Pościgi mogą mieć bardzo różny finał. Czasami kończą się one złapaniem człowieka i wymierzeniem mu odpowiedniej kary, a czasem spryciarz ucieka sprawiedliwości i kontynuuje swoje działania w najlepsze. Tym razem sprawiedliwość wygrała i kierowcę udało się złapać, tylko nie do końca była to zasługa policji. Mężczyzna po prostu sam zakończył swoją przygodę, wjeżdżając do rowu. Oczywiście nie zrobił tego specjalnie, bo chyba nikt celowo nie demoluje swojego własnego samochodu. Ale jednak faktem jest, że to po czymś takim nie mógł już kontynuować pościgu. Oczywistym następstwem było ujęcie go przez funkcjonariuszy.

„Szybcy i Wściekli” po Sandomiersku?

Czy Sandomierz jest dobrym miejscem do nocnych pościgów? Można by się nad tym długo zastanawiać, ale raczej dojdziemy do wniosku, że są ku temu lepsze okazje. Istnieją przecież sporty wyścigowe, gdzie wszystko dzieje się pod okiem ekspertów. Nie ma sensu robić za chojraka na zwykłej miejskiej drodze, igrając przy tym z życiem. Bardzo często ma to tragiczne skutki i nie jest warte dreszczu adrenaliny. Ściganie się z policją również zdaje się bezcelowe, ponieważ prawa i tak w końcu nas dopadnie.